Lot do USA

USA, wrzesień 2012

01.09.2012

Kiedy przyszło do zakupu biletu okazało się, że nie mamy zbyt dużego wyboru. Bilet kupowałam pod koniec maja, a termin wyjazdu mieliśmy wyznaczony na początek września. Zdaje się, że było za późno, aby kupić coś w ciekawej promocji. Przez około dwa tygodnie sprawdzałam oferty na takich stronach jak Fly4free (www.fly4free.pl) i Skyscanner (www.skyscanner.pl). Może zabrakło szczęścia, a może było za późno. Jedyne linie, jakie oferowały w tym czasie zniżki, to British Airways, na które ostatecznie się zdecydowaliśmy. Bilety udało się kupić w cenie 4300 zł za dwie osoby w obie strony. Ostatecznie bilety kupiłam w serwisie BravoFly (www.bravofly.com), który oferował najniższą cenę, a sam zakup był w miarę nieskomplikowany. Lecieliśmy z Warszawy do Newarku w New Jersey z przesiadką na lotnisku w Heathrow w Londynie.

Pomijając mój strach przed lataniem, a po wydarzeniach z 2010 roku, szczególny strach przed lądowaniem, bardzo cieszyliśmy się na ten lot. W końcu to początek wycieczki, a British Airways miało nienajgorsze opinie. Tymczasem same linie nas mocno rozczarowały. Oceniając po poziomie zużycia wnętrza, zarówno do Londynu, jak i do Newarku lecieliśmy starymi maszynami. Dodatkowo, zwłaszcza w samolocie do USA, było naprawdę brudno. Na stoliku były resztki, jak sądzę, jedzenia, a ekrany telewizora brudne do tego stopnia, że ciężko było dojrzeć obraz. Na plus dodam, że jedzenie było nienajgorsze, szczególnie biorąc pod uwagę powszechne opinie o brytyjskiej kuchni. Co więcej, załoga była bardzo miła i naprawdę pomocna. Żeby tylko było trochę czyściej! I żeby tak nie trzęsło nad Berlinem! :]

Lotnisko w Heathrow to z kolei całkowite przeciwieństwo linii lotniczych BA – czyste i bardzo eleganckie. Kilkugodzinną przerwę w locie można sobie uprzyjemnić przylepiając nosy do witryn wytwornych sklepów z jeszcze wytworniejszymi towarami.

Przed wylotem obawialiśmy się, że przesiadka w Londynie będzie kłopotliwa. Wiele słyszeliśmy o ogromnym lotnisku, na którym panuje chaos i ciężko się zorientować. Dlatego zresztą zaplanowaliśmy aż czterogodzinną przesiadkę. Tymczasem wszystkie te opinie okazały się być błędne. Fakt, lotnisko jest gigantyczne – kilka terminali, z czego każdy ma jeszcze kilka sektorów. Ale oznaczenia kolorystyczne, napisy i piktogramy trudno przeoczyć i trudno się pomylić. Dodatkowo, jakby się jednak zdarzyło pomylić drogę, to na każdym rogu stoi pracownik lotniska i czeka, żeby ci pomóc.

Na szczęście lot do Newarku przebiegł bardzo spokojnie. Obyło się bez turbulencji i przykrych niespodzianek – poza wspomnianą wątpliwą estetyką kabiny samolotu. W Newarku lądowaliśmy około 21:00. Witały nas piękne światła miasta – wspaniałe wrażenie! Byłoby jeszcze piękniejsze, gdyby mój mąż nie porównywał tego obrazka do cmentarza we Wszystkich Świętych.

Stany Zjednoczone przywitały nad wrześniowym upałem i słynną wysoką wilgotnością powietrza.

Zaczynamy!! :]

Dodaj komentarz